Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
Azjatka kaszlnęła parę razy i otworzyła oczy. Harpia nie zwróciła uwagi na dziewczynę, obserwowała bacznie francuza a kiedy ten wyskoczył zaatakowała go piórami.
Offline
Podbiegłam bliżej, po czym frontalnie zaatakowałam harpię, upewniając się, że mnie zauważy, wyzwałam ją od najgorszych krzycząc .
Ostatnio edytowany przez yunalaska (2009-11-14 17:37:52)
Offline
Znowu? - mruknąłem pod nosem ziirytowany. Wpadłem na pomysł by zabawić się jej sposobem chwyciłem więcz miecz tak by jak najcelniej i mocniej rzucić po czym cisnąłem nim jak oszczepem w stronę harpii. Po czym obejrzałem rozmieszczenie piór i spróbowałem ustawić się tak by zrobiły mi jak najmniejszą krzywdę.
Offline
Gracz
Widząc, że dziewczyna odzyskuje przytomność, przerwałem sztuczne oddychanie. W głowie mi się kręciło niesamowicie, ale przynajmniej nie będę w najbliższym czasie mieć kogoś na sumieniu. Zauważyłem, że żadna harpia nie leci w moją stronę, nawet nie patrzą na mnie. Wyciągnąłem pistolet, tak na wszelki wypadek. Teraz, jak dziewczyna pomagała Ivesowi, ja musiałem chronić siebie i Azjatkę.
Offline
Kaszlnęłam parę razy, odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam swojego ratownika, na jego twarzy malowała się ulga. Byłam zdziwiona, nie wiedziałam, co się stało. Pamiętałam jedynie, że strasznie bolała mnie ręka i że zasnęłam....
Offline
Gracz
Zauważyłem, że dziewczyna nie czuje się dobrze. Uklęknąłem przy niej, gdyż Ives raczej kiepsko macha swą kataną, a ta druga dziewczyna też niezbyt sobie radzi. Ja nie mogłem im pomóc, ponieważ musiałem zostać przy Azjatce.
Offline
Nie wiedziałam co poszło nie tak, ale jakimś cudem mój atak się nie powiódł. Nie wiem też jak się skończyła moja akcja. Przystopowałam na chwile, odetchnęłam chwilkę, po czym ponowiłam atak, tym razem nieco ostrożniej.
Offline
Zauważyłem, że zarówno mój atak jak i tej która również próbowała skrócić życie stwora nie powiódł się. Zobaczyłem, że ponawia atak, więc wycofałem się nieco by obejrzeć rany licząc, że harpia zajmie się atakującą.
Offline
Przerwałem ocenianie stanu ran gdy usłyszałem krzyk, spojrzałem w tamtą stronę poniekąd szczęśliwy, że mnie tam nie było, ale czułem się też winny.
Nie byłem pewny co tam na mnie czeka ale ruszyłem w stronę gdzie widoczna była kula.
Offline
Gracz
-Oż cholera...-Syknąłem, widząc co wytworzyła harpia. Stanąłem na równe nogi, schowałem pistolet, a wyciągnąłem miecz. Odbiegłem od dziewczyny, której pomagałem, gdyż mógłbym narazić ją na ataki potworów, w stronę harpii.
Offline
Kula to świeciła silniej to mocniej, wydobywał się z niej dziwny dźwięk jakby kołysanka. PO jakieś minucie kula zaczęła się zmniejszać. Was dobiegł cichy głos inkantujący.-Metemorphosis Reverso- Cały teren wokół miejsca gdzie była kula spowił dym, w którym widoczny był zarys kobiety.
Offline
Gracz
Cofnąłem się o dwa kroki, widząc co wyczynia harpia. Widział wiele razy magiczne ataki, ale nigdy przemiany. Stanął twardo na nogach i ugiął je lekko w kolanach. Mieczem trzymał gardę. A była to runiczna klinga, umożliwiająca odbijanie i niwelowanie czarów ataku.
Offline
Obserwowałam demona. Wolałam się powstrzymać od ataku na chwilę, gdyż nie wiedziałam jaki obrót przybierze sprawa. Na wszelki wypadek utrzymałam pozycję obronną.
Offline