Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
Roześmiałem się nieco po czym wyciągnąłem katane, oddaliłem się nieco i usiadłem na ziemi oglądając widowisko, stwierdziłem, że pomoge dopiero kiedy będą mieli problem.
Cały czas obserwowałem pole walki żeby nie zostać zaskoczonym przez jednego z potworów.
Ostatnio edytowany przez Tesla (2009-10-24 11:42:38)
Offline
Gracz
Wyciągnąłem swój miecz i skoczyłem na jedną z harpii jednocześnie zadając cięcie z wyskoku.
Offline
*Nikt ważny. Bardzo dobrze.* Pomyślałam. Wyciągnęłam katanę, jednak momencie kiedy byłam gotowa zabić świadków naszej prezencji, nadleciały harpie.
-Cholera... Dużo ich...- miałam wyciągniętą katanę, więc niezwłocznie zaatakowałam tylko te, które były najbliżej mnie. Podbiegłam bliżej auta, by podczas biegu wyciągnąć broń palną i wpakować resztę amunicji karabinu w latające potwory. Z auta wyciągnęłam rapier, który cisnęłam w najbliższą harpię. Zerknęłam również, czy Ryan nie zostawił swojej broni w samochodzie.
Offline
Jedna harpia została zabita przez Lili druga ją nadal atakowała. Do siedzącego na ziemi Ivesa podleciało dziesięć. Scott zabił swoją harpię ale kiedy wylądował potknął się o kamień i przewrócił. Amy zaatakowała jedną, która była w jej zasięgu i podbiegła do auta.(nie rzuciłaś rapierem, ani nie strzeliłaś bo co za dużo to nie zdrowo możesz to zrobić w tej rundzie.)
Offline
A więc postanowiłam zrobić to co nie udało mi się poprzednio. Zostawiając jednak rapier w lewej ręce. Licząc, że tym razem Los będzie (dla własnego dobra...) bardziej przychylny.
Offline
Gracz
-Cholera!!-Wzrasnąłem upadając na ziemię. Szybko się wyzbierałem. Zauważyłem harpie, które nadleciały do Ivesa, jednakże nie obchodził mnie jego problem. Chwyciłem pewniej ostrze. Zrobiłem piruet i wykorzystując rozpęd ciąłem w poprzek.
Offline
-Kurna mam troche przesrane. - muknąłem cicho pod nosem.
Podniosłem się i otrzepałem lewą ręką bo w prawej trzymałem miecz. Zącząłem iść w stronę jednego potwora i stopniowo przyspieszać aż zacząłem biec.
-Czemu ja pieprzone pokraki!? - krzyknąłem biegnąc z kataną trzymaną oburącz i skierowaną w stronę ziemi na pierwszego stwora.
Ostatnio edytowany przez Tesla (2009-10-24 19:01:47)
Offline
Amy zastrzeliła jedną harpię. Lilli zabiła harpię która ją atakowała. Scott wykonał piruet i ciał w poprzek powietrze pustkę nicość nazwijcie to jak chcecie.(nie pytaj się dlaczego skoro sam nie podałeś celu, który atakujesz.) Na przeciw Ivesa wyleciała większa harpia z bliznami na ciele.
Offline
Rzuciłem miecz tak aby wbił się w ziemię, wyciągnołem ręke w strone szyi potwora. Postarałem się przygnieść go do ziemi. Wyszptałem tylko z uśmiechem na twarzy.
-Kiro Pyreo,pozwolisz, że popsuję ci nieco tą twoją paskudną mordę. - Po czym przyłożyłem kulę ognia do twarzy potwora.
Offline
Gracz
-Cholera! Co się ze mną dzieje!?-Spytałem sam siebie. Prawdopodobnie środki usypiające spowodowały przywidzenie. Rzeczywiście-harpii nie było. I nie ma. Przynajmniej obok mnie. Zrobiłem kilka głębokich wdechów i wydechów. Miecz schowałem, a wyciągnąłem pistolet. Skupiłem się maksymalnie na jednej z harpii i oddałem kilka strzałów w jej korpus.
Offline
Karabin zostawiłam w samochodzie. A rapier zatknęłam w pasek przy płaszczu, tak aby nie wypadł. Podbiegłam do kolejnej i chwyciwszy mocno katanę w dłonie postarałam się uciąć jej głowę.
Offline
Scott o dziwo tym razem trafił harpia z podziurawioną klatką piersiową padła na ziemię. Lilli zabiła jedną harpię ale druga obróciła się i wyrwała jej katanę z dłoni oprócz tego mocno poharatała jej lewą rękę. Amy ucięła głowę swojemu celowi. Atak Ivesa się udał jednak nie tylko harpia została uszkodzona. Opary jakie powstały w skutku spalenia się twarzy potwora zamroczyły lekko Ivesa.(ciężej ci trafić, musisz bardziej się skupiać.)
Offline
Jedna poczwara padła bez życia, lecz druga odwróciła się i wyrwała mi katanę, mocno raniąc lewą rękę. Skrzywiłam się z bólu i zamachnęłam się drugą kataną celując w kark Harpii.
Offline
Odetchnęłam chwilkę, starając się nie uśpić mojej czujności, by po chwili zaatakować ponownie harpię. Poruszałam się jak najszybciej by żadna z nich mnie nie złapała. Oburącz trzymając miecz, celowałam w pierś harpii.
Offline
-Cholera, szczypie. - Wymamrotałem przecierając jedno oko ręką, drugą dalej trzymałem szyję potwora i dociskałem do ziemi.
Kiedy nieco mi się poprawiło zrobiłem się wściekły i wypuściłem grad ciosów pięścią w twarz przeciwnika ciągle na nim siędząc. Biłem tak długo aż stwierdziłem, że zginął.
Ostatnio edytowany przez Tesla (2009-10-25 16:45:40)
Offline
Gracz
Uśmiechnąłem się, widząc jak harpia padła nieżywa. Zauważyłem dwie kolejne, stojące obok siebie. Zrobiłem piruet wykorzystując masę miecza i będąc na wprost potworów wypuściłem miecz z dłoni. Miecz lęcący w stronę harpii wyglądał jak śmigło. W napięciu patrzył, jak miecz pędzi w stronę potworów.
Offline