Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
-Wilkołaki...-naciągnęłam na twarz chustkę. Zapach wywalonych na zewnątrz flaków nie należał do najprzyjemniejszych.- Lewis jest zdrajcą Łowców Krwi, który zbratał się z demonami. Mam go zlikwidować. Masz pojęcie o co chodzi z tym "N"? - zapytałam kolegę.
Offline
Była szczera wobec mnie. Mieliśmy wspólnego wroga, niech zna chociaż część prawdy. Wysunąłem ukryte ostrze.
- Może już zauważyłaś, może nie, ale teraz wiesz kim jestem. Powiedzmy, że od tej nocy ''N'' jest moim Lewis'em. Nie wiem już komu mam ufać. Ktokolwiek to przygotował, to się postarał - zakończyłem patrząc na zmasakrowane ciała.
Offline
Na schodach oprócz ciał nie leżało nic dziwnego. Nie było widać żadnych łusek nic nic. Schody były kręte z dolnego piętra dochodziły dziwne odgłosy. Coś jak wycie i warczenie. Na dodatek czuliście swąd palonego mięsa.
Offline
Na dole było pełno dymu, jednak byliście w stanie zauważyć iż główne drzwi są zablokowane. W ścianie obok schodów była dziura prowadziła na tył hotelu. Słyszeliście dziwne odgłosy jednak dym skutecznie uniemożliwiał wam dobre rozpoznanie ich.
Offline
Wyjście było zablokowane, jedyna droga prowadziła przez dziurę w ścianie, skąd dochodziły niezidentyfikowane odgłosy. Innej drogi niestety nie było, chociaż zdecydowanie bardziej wolałbym wyjść już na świeże powietrze. Schowałem pistolet i wziąłem katanę.
- Teraz ja pójdę pierwszy.
Nie czekając na odpowiedź towarzyszki zacząłem zbliżać się do rozwalonej ściany.
Offline
Z dziury dochodziły krzyki charkoty oraz wizgi. Widzieliście zarysy czegoś co przypomina człowieka. Pomieszczenia za ścianą było wielką salą w której po podłodze walały się rozwalone meble. Kiedy wszedłeś do pomieszczenia trzy człekokształtne istoty zaczęły cię obserwować.
Offline
Nie byłem pewny, czy to ludzie, czy nie. Jeśli to ludzie, to sami powinni nawiązać rozmowę, jako sprawcy masakry, wyraźnie zainteresowani mną i koleżanką. Nie odezwałem się, próba rozmowy na przykład z wilkołakiem nie byłaby zbyt inteligentnym posunięciem.
Ostrożnie przeszedłem parę kroków, gotów do obrony przed ewentualnym atakiem.
Offline
Ścisnęłam miecz mocniej prawą ręką. To nie były ludzkie odgłosy. Ale brzmiały jakoś dziwnie znajomo. Zacisnęłam zęby, lewą ręką podwinęłam prawy rękaw płaszcza, gdzie były miedziane guziki. Nie chciałam używać swojej demonicznej mocy na razie, by przypadkowo nie porazić prądem mojego towarzysza.
Offline
Podbiegam bliżej i jeżeli mój kolega nie zabija wilkołaka, uderzam go swoim mieczem. Nie odwracam się plecami do reszty i kątem oka obserwuje je.
Offline
-Scheise! - cofnęłam się do tyłu, zacisnęłam zęby, po czym rzekłam. - Teraz się dowiesz co to jest PMS (Premenstrual syndrome)!!! - wściekła naładowałam broń prądem, po czym starałam się musnąć jak najwięcej przeciwników zbliżających się do mnie.
Offline