Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
Gracz
Demoniczna postać wyszła z namiotu. Przeciwnik miał wyciągnięty wielki miecz, ale nie był w pozycji ani ofensywnej ani defensywnej.
-No chodźcie, karaluchy- Powiedział spokojnie. Nie zwlekając ruszyłem na przeciwnika. Biegnąc w jego kierunku wyciągnąłem katane z pochwy. Gdy znalazłem się w odległośći pięciu kroków wykonałem pchnięcie kataną prostow serce przeciwnika. Gdy wróg próbował odparować atak natychmiast odskakuje na bok po czym wykonuję cięcie po żebrach będąc gotowym na kontratak...
Offline
Administrator
Demon złapał ostrze Ryana zanim dosięgło celu. Demon chciał szybkim ruchem zabić swoją ofiarę, lecz atak Arkona zablokował go i dodatkowo zranił w dłoń. - Agrrrr... - Zawył wasz przeciwnik upuszczając swoją broń. Aczkolwiek nie puścił oręża Ryana.
Offline
Widząc broń na ziemi szybko do niej podbiegłam i odrzuciłam jak najdalej, po czym wykonałam poziome cięcie swoją kataną. Wolną ręką wyciągnęłam pistolet, po czym wystrzeliłam cały magazynek z bliska, wykorzystując chwilę zamieszania demona. Następnie, gdy tylko skończyłam uciekłam na parę metrów.
Offline
Mój atak zranił go w dłoń więc przyciskam miecz tak aby przecięło mu tą dłoń.(Używam miecza świętego stefcia czyli demona boli xD) Nogą staram się kopnąć jego broń tak aby znalazła się poza zasięgiem.-Przestań się cackać i pokaż swoją prawdziwą moc. Na więcej było cię stać kiedy walczyliśmy.- Powiedziałem Ryanowi. Jeśli ostrze przecięło dłoń to cofam je i atakuję skośnie aby cięcie szło od lewego barku przez serce do prawego biodra.
Offline
Korzystając z zamieszania zachodzę demona od tyłu. Wykonuję dwa pchnięcia celując katanami w nerki i serce demona, po czym odskakuję na bezpieczną odległość.
Ostatnio edytowany przez Kadiri (2009-10-01 16:13:08)
Offline
Gracz
Gdyby nie atak Elrica już pewnie był bym martwy. Wykorzystując okazję wiedźmin coraz bardziej naciskał na dłoń z zamiarem przecięcia kończyny.
-Przestań się cackać i pokaż swoją prawdziwą moc. Na więcej było cię stać kiedy walczyliśmy.- Powiedział Youth. Niepodziewanie do walki wkroczyły kobiety. Amy atakowała z przodu a Lili od tyłu. Po chwili obydwie wycofały się na bezpieczną odległość. Wykorzystując okazję pociągnełem do siebie katane po czym wykonałem poziome cięcie, które miało na celu odciąć przeciwnikowi głowę...
Offline
Administrator
Gdy znaleźliście się wystarczająco blisko, demon zaśmiał się cicho i wypowiedział słowa - Infernus Karendog Utrwan - W jednej chwili demon zamienił się w żywą pochodnię. - Może i ja przegrałem, ale mój pan przybędzie i was zniszczy! - Powiedział, po czym skonał.
Na szczęście byliście tylko lekko poobijani i mieliście częściowo spalone ciuchy.
Offline
Gdy sprawa była załatwiona, podniosłam się i otrzepałam nieco.
- Jak ja wyglądam, muszę zahaczyć o jakiś sklep z odzieżą po drodze... - postanowiłam się rozejrzeć czy w obozie nie ma żadnych użytecznych przedmiotów, ewentualnie jakiegoś zastępczego ubrania. Odwróciłam się w stronę "porwanych"
- Wszystko w porządku? - po czym zwróciłam się do dziewczyny - Nie miałam okazji się przedstawić. Jestem Amy, miło mi cię poznać.
Offline
Wstałam i otrzepałam trochę ubranie. Oglądałam nadpalone rękawy kimona z ciężkim westchnieniem.
-Wszystko w porządku?- dziewczyna zwróciła się do mnie i do Ryana. Jej ubranie nie było w lepszym stanie od mojego. -Nie miałam okazji się przedstawić. Jestem Amy, miło mi cię poznać.
-Lili, cała przyjemność po mojej stronie.
Przedstawiłam się jej uśmiechając przy tym.
Offline
Gracz
Gdy było już po wszystkim zaczełem się rozglądać po obozie w poszukiwaniu papierosów... [xD]
Offline
Gdy było po wszystkim podniosłem kurtkę z ziemi na szczęście była cała założyłem ją swobodnie i zacząłem patrzeć na towarzyszki po chwili rzuciłem.-Wam mógł więcej tych ubrań przypalić i w ciekawszych miejscach.- Po czym uśmiechnąłem się łobuzersko.
Offline
Administrator
Tak więc znaleźliście walizki z bronią palną, mieczami oraz zapas amunicji i roczny zapas fajek ^^
Offline
-Wam mógł więcej tych ubrań przypalić i w ciekawszych miejscach.
Obrzuciłam Elrica morderczym spojrzeniem, po czym zaczęłam przeszukiwać obóz z nadzieją, że znajdę coś do ubrania. Te nadpalone rękawy nie prezentowały się zbyt pięknie. Znalazłam miecze, które natychmiast zaczęłam przeglądać szukając dwóch najlepszych.
Offline
Nie udało się znaleźć ubrań, ale trofea również mnie zadowoliły. Po wszystkim zrzuciłam z siebie nadpalony płaszcz i zabrałam co trzeba.
-Dokąd teraz?
Ostatnio edytowany przez yunalaska (2009-10-01 20:46:58)
Offline
Gracz
Rozglądając się po obozie coraz bardziej odczuwałem głód nikotynowy. Jak najszybciej musiałem znaleść jakiegoś papierosa. Obszukując pojedyńcze namioty nie znalazłem nic co mogłoby przykuć moją uwagę. Moje nadzieje na zaspokojenie nałogu malały z każdym mym oddechem. Moje zainteresowanie wzbudził namiot, który był o wiele większy od pozostałych. Natychmiast tam się udałem. Penetrując namiot znalazłem kilka walizek pełnych broni. Sprawdzając po kolei co się znajduje w każdej walizce natrafiłem na jedną która odrazu poprawiła mi humor. Po chwili z moich ust zaczął sie wydobywać dym, którym delektowałem się przez dłuższą chwilę. Wychodząc obładowany walizkami i mnóstwem paczek papierosów wróciłem do drużyny.
-Tam jest tego więcej.- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy wskazując na namiot, który przed chwilą opuściłem. Po chwili znalazłem ustronne miejsce aby na spokojnie przejrzeć zawartość waliz...
Ostatnio edytowany przez headhunter (2009-10-01 20:53:27)
Offline
Kiedy towarzysze poinformowali mnie o zawartości walizek stwierdziłem.- Najlepiej weźmy ile możemy, albo nam to się przyda albo to sprzedamy proste co nie?-Podszedłem do Amy i rzuciłem.- Tak się zastanawiam co byś mi zrobiła gdybym pociągnął za to osłabione ubranie i ono całkiem przypadkiem by spadło.- Rzekłem i uśmiechnąłem się.
Offline
Administrator
ark0n, Ty zboczeńcu ^^
Tak więc znaleźliście...
- 2x Martini-Henry
- 1x FN SCAR
- 1x Mannlicher M1890
- 1x Uzi
- 6x Desert Eagle
- 5x Strój maskujący, leśny
- 2x Ubranie chroniące przed promieniowaniem alfa
- 8x Rapier
- 3x Gladius stalowy
- 2x Lepsza srebrna katana
- 1x Stalowa tarcza
- 1x Święcony drewniany kołek
- 100 naboi .357 Magnum
- 100 naboi .50 Action Express (.50 AE)
- 50 naboi 7,62 x 39 mm wz. 43
- 20 naboi Srebrny Parabellum
A teraz podzielcie się według woli (ale pamiętajcie o ograniczeniu wagi!)
Offline
Gamer no keiyakusha
Gdy się obudziłem było już hmm późno widać spałem bardzo długo. Kości mnie bolały ,a w powietrzu unosił się zapach jakby coś się spaliło. Rozejrzałem się przez okno na dworze były spalone szczątki jakiś stworzeń widać było że tamta trójka walczyła. Wstałem i założyłem kurtkę włosy miałem rozczochrane przy samochodzie były plamy krwi *Walczyli...żyją? Czy polegli?...Tak naprawdę to już nie ma znaczenia*pomyślałem i nagle ujrzałem Leona ku mojemu zdziwieniu jego sierść była czerwona co mnie zdziwiło ale po chwili powiedziałem.
-Co mały?
Mały wilczek zaszczekał.
-Świetnie się bawili co nie?
Wilczek znowu zaszczekał.
-Widać nie pasuję do nich.....chyba właśnie te moje cechy sprawiły że taki jest koniec mam dość Leon odchodzę...
Wilczek podbiegł i mnie ugryzł w nogę/
-Widać jesteś po ich stronie....
Po tych słowach podszedłem do samochodu i w środku znalazłem kartkę papieru na której napisałem.
Widać nie byliśmy dobrymi kompanami nie wiem czy żyjecie bo jak się obudziłem widziałem tylko spalone ciała jakiś stworów i krew przy samochodzie, jak się domyślam była wasza...Jak się domyślam i tak was nie obchodzi czy odchodzę ale powinno was obchodzić to że poprzebijałem wam opony hehehe wiem nienawidzicie mnie ale nie obchodzi mnie to Leon widać woli zostać z wami niech ktoś się nim zaopiekuje żegnajcie może się jeszcze kiedyś spotkamy...
Potem zwinąłem kartkę w rulonik i przywiązałem do szyi zwierzaka po czym poprzebijałem kataną jedną oponę samochodu.
-Żegnaj Leon..
Powiedziałem i zacząłem iść zostawiając za sobą wilka, samochód, towarzyszy *Jestem tak jak moja broń ,,Lone Wolf'' jestem samotnym wilkiem...widać to moje przeznaczenie być samotnym jednak mam nadzieję że się jeszcze spotkamy*pomyślałem gdy szedłem przez las rozpoczynając znowu swoją wędrówkę...
Offline
Gracz
Po chwili znalazłem ustronne miejsce aby na spokojnie przejrzeć zawartość waliz...
Odpalając papierosa zabrałem się do poszukiwań jakiejś broni palnej. Przez moje dłonie przewalały się różnej maści miecze jak i paczki pełne amunicji. Po chwili znalazłem to czego tak bardzo szukałem. W mej prawej dłoni tkwił Desert Eagle zaś w drugiej Uzi.
-To może się przydać.- Powiedziałem spoglądając na bronie.
Chwilę potem moją uwagę przykuły dwie doskonałej jakości katany.
-Masz zamiar mnie porzucić dla tych bezużytecznych broni?!- Wtrącił się książę. Spoglądając się na swoją katanę dałem do zrozumienia swojej broni jak dla mnie jest cenna.
Odkładając obydwie katany do walizki uświadomiłem sobie, że Dante pozostał sam w aucie. Natychmiast ruszyłem spowrotem do naszego obozowiska.
Biegnąc przez las myślałem o konsekwencjach utraty toważysza...
Gdy dotarłem na miejsce natychmiast sprawdziłem wnętrze auta. W środku znajdował się tylko Leon.
Moją uwagę zwrócił świstek papieru przyczepiony do szyi wilczka. Po przeczytaniu zawartości schowałem kartkę do kieszeni po czym zabrałem się za wymianę koła...
Gdy auto powróciło do stanu używalności wsiadłem do środka. Wraz z Leonem powróciłem do obozowiska w którym znajdowali się towarzysze. Na miejscu pokazałem list reszcie załogi po czym zabrałem się za pakowanie sprzętu do bagażnika...
Ostatnio edytowany przez headhunter (2009-10-03 20:10:20)
Offline