Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
Administrator
Szef zombiaków został przepołowiony, a same zombiaki rozpadły się na kawałki.
Jednak wiedźminowi urwał się film i jest niedysponowany.
(odpis tylko pana Beo)
Offline
Gamer no keiyakusha
Juz myslalem ,ze zostane pociety na kawalki. Nagle boss zostal przepolowiony ,a jego koledzy rozpadli sie na kawalki .
-Huh!? Co do? Pewnie to Youth-powiedzialem cicho do siebie.
-Ok zombie z glowy co tera?....Elric?
Gdy sie spojrzalem w strone wiedzmina lezal na ziemi nieprzytomny.
-O crap..
Trzymajac nadal miecz Stefana podszedlem do Elrica i probowalem go podniesc ale ciezki byl jak bawol.
-Cholera...musisz tyle wazyc?
Po tych slowach zagwizdalem wolajac Brego ktory przybiegl chwile potem. Gdy kon stanal obok mnie wrzucilem Elrica na grzbiet po czym poszedlem po jego kurtke do pasa przyczepilem Sw. miecz i ciezkiego Claymoore'a po czym innym paskiiem ,przyczepilem kurtke z mieczami do grzbietu Brego.
-Teraz tylko czekac ,az ktos sie pojawi...
Powiedzialem po czym postanowilem poczekac kilka minut...
Offline
Administrator
W okolicy nikt się nie pojawiał...
Cicho, głucho i ciemno... (na jedno wychodzi)
Po chwili Brego zrobił się niespokojny i płochliwy.
Wyglądało na to że zaraz ucieknie z nieprzytomnym wiedźminem na plecach...
(przepraszam że mnie nie było ponad tydzień, ale miałem problemy zdrowotne)
Offline
Gamer no keiyakusha
Na szczęście i o dziwo nikt się nie pojawił.
-Well it seems we are free that's good.(Noo wygląda na to że jesteśmy wolni to dobrze...)
Nagle Brego zrobił się niespokojny.
-Easy horsie.(Spokojnie koniku)
Jednak koń się nie uspokoił chwyciłem za pasek służący za uprząż .
-I told you-!
Koń przestraszył się czegoś i zaczął biec pasek się urwał przez co byłem ciągnięty po ziemi przez konia.
-Brego stop! Brego! Brego!!!!(Brego zatrzymaj się! Brego! Brego!!!!!)
Koń się nie zatrzymywał i ciągnął mnie ,i ciągnął. W końcu po chyba dwóch godzinach zatrzymał się. Cały brudny i posiniaczony wstałem i kopnąłem w zad Brego.
-You stupid horse!(Ty głupi koniu!)
Koń się spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem.
-What? Stop looking at me like that!(No co? Nie gap się na mnie tak!)
Nagle Wiedźmin zaczął coś mruczeć widać zaczął się budzić stałem w milczeniu.
Offline
Administrator
Dante otrzymał w prezencie od swojego konia kilka stłuczeń i siniaków na całym ciele. To musiała być bolesna jazda.
Za to wiedźmin wyspał się za wsze czasy i dosłownie tryska energią!
Offline
Gamer no keiyakusha
Wszystko mnie bolalo ,a Elric byl wypoczety i pelen energi.
-No obudziles sie pewnie jestes glodny moze masz ochote na mieso z KONIA?
Brego spojrzal sie przerazony widac zrozumial ,ze bylem na niego wsciekly.
-Nie wiem gdzie jestesmy ale proponuje znalezc droge.
Tu ukucnalem mialem potluczone nogi booolaly.
-Shit.....(To chyba zna kazdy ale nie , nie chodzi o slowo g***o tylko cholera )
Myslalem co teraz*Ok bedziemy plynac do Chin ale...moze powinnismy wymyslic jakies logo utworzyc jakas.. nie wiem druzyne , organizacje(Organization XIII xD) itd...* rozmyslalem tak jeszcze kilka minut po czym Kon zarechotal.
-Make a move and i will kill you.(Rusz sie to cie zabije...)
To byl sygnal dla konia zeby nie probowal znowu sobie pogalopowac...
Offline
Gamer no keiyakusha
-Jeszcze nie próbowałem ale trzeba w życiu wszystkiego spróbować. Hmmm ale gdzie niby znajdziemy Whisky w takim miejscu? Chyba ,że masz jakąś ze sobą.
Offline
Administrator
Po waszej krótkiej wymianie zdań z krzaczków wybiegła młoda (19-20 lat) dziewczyna.
Miała częściowo podarte ubranie oraz miała mały koszyczek (nie mylić z czerwonym kapturkiem!).
Kiedy was zobaczyła, zemdlała (to musiał być szok zobaczyć waszą dwójkę).
Offline
Gamer no keiyakusha
Już myślałem ,że rozmowa się rozkręci gdy z krzaków wyskoczyła młoda dziewczyna z koszyczkiem.
-Huh? Czerwony Kapturek?
Popatrzyła się na mnie i Youtha po czym upadła na ziemię.
-........zaczekaj chwilę.
Powiedziałem do wiedźmina ,po czym podszedłem do dziewczyny i sprawdziłem puls. Nadal żyła.
-So she's not dead.(więc nie jest martwa) sigh(westchnienie xD).
Po chwili zostawiłem dziewczynę i wróciłem do Elrica, i Brego.
-To co idziemy? Znajdziemy jakieś miasto i wtedy ty będziesz mógł uczcić zwycięstwo nad zombie ,a przy okazji nie jest pewien to ty ich rozwaliłeś? Ci gość-...
Nagle zaczęło mi się lekko kręcić w głowie ,a potem poczułem taki ból głowy ,że myślałem ,że mi eksploduje.
-Argh! Grrrrr.
Chwilę potem ból tak samo szybko jak się pojawił ,tak samo szybko znikł.
-Huf Huf...what the hell was that?(co to do cholery było?).
Offline
Administrator
(Dużo mi to nie daje, panie ark0nie)
Offline
- Zresztą nie ważne co z dziewczyną idziemy!- Rzuciłem ostro.- Nasz cel to port tam dostaniemy whisky poszukamy statku i jakiegoś szalonego kapitana. Co ty na to młody?
Offline
Gamer no keiyakusha
-Może być to idziemy.
Powiedziałem po czym zacząłem iść dając sygnał Brego by za mną ruszał.
Offline
-A ją zostaw, albo jak chcesz zabij ją zanim zrobią to dzikie bestie.- Zacząłem iść.- Wciąż nie jestem wiedźminem. Więc jej życie nie ma dla mnie większej wartości.
Offline
Administrator
- P-Proszę... Nie... - Odezwała się dziewczyna która najwyraźniej odzyskała przytomność.
- Zrobię cokolwiek... Tylko proszę, nie odchodźcie. - Dokończyła i zaczęła rozpinać bluzeczkę (a była bardzo obdarzona przez naturę).
Offline
Gamer no keiyakusha
Już zaczęliśmy odchodzić *Hmmm może nie powinniśmy zostawiać jej* pomyślałem i w tym samym momencie dziewczyna się odezwała.
- P-Proszę... Nie...
Odwróciłem się wzdychając.
-Women...what now? you're gonna beg us to-(Kobieto..co teraz? Będziesz nas błagać byśmy...)
- Zrobię cokolwiek... Tylko proszę, nie odchodźcie.-Tu zaczęła rozpinać bluzkę.
*Dla mnie obojętne czy się rozbierze czy nie...ale jeśli to zrobi przy ,,nim'' to on zrobi z nią gorsze rzeczy niż jakieś potwory*pomyślałem po czym szybko ściągnąłem kurtkę i podbiegłem do dziewczyny ,i zakryłem jej głowę oraz klatkę piersiową kurtką.
-Dobra zostaniemy ale bez ,,takich'' numerów ok ?
Offline
- A odkąd to decydujesz za mnie także?- Zapytałem się byłem dość zdenerwowany.- I po cholerę zakrywasz chciałbym się z nią zabawić zrobiłbym to wcześniej. Eh zostanę, ale młody wisisz mi dobre whisky.
Offline