Devil Hunters PBF

Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...


#1 2009-08-17 22:19:27

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Podróżowaliście już 3 dni.
Byliście dosyć zmęczeni, a zapasy powoli się kończyły.
Podróż bardzo was do siebie zbliżyła (dialogi mile widziane).
Według mapy, powinniście być na miejscu już wczoraj. Niepokoiliście się...

Czwartego dnia wydarzył się drobny wypadek - złapaliście gumę... Doszliście do wniosku, że koło wymieni Arkon, a Dante i Amelia przejdą się i ocenią waszą sytuację.
Gdy dwójka towarzyszy wiedźmina oddaliła się, zza gór wyszedł nieznajomy mężczyzna. Miał na sobie stary i porwany płaszcz zasłaniający ciało i twarz. Jednak Arkon zauważył w nieznanej sylwetce coś szczególnego - wielki na około 3 metry długości miecz wiszący na plecach mężczyzny.
Gdy wiedźmin skończył zmieniać koło, nieznajomy był w odległości około 150 m od niego...

Dante i Amelia zapuścili się w okolice pobliskiego lasu. Dziewczyna czuła jednak że byliście obserwowani. Nie przeciągając wycieczki postanowiliście szybko wrócić do samochodu.

Gdy byliście już w komplecie, postać zza gór była praktycznie przy aucie. Na wasze nieszczęście z lasu wyszło dwóch podobnie ubranych ludzi z takimi samymi mieczami na plecach.
Mężczyźni nic nie mówiąc wpatrywali się w was czekając na reakcję waszej drużyny...


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#2 2009-08-18 10:07:08

 ark0n

Sadysta

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 479
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 180

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Męczyłem się podczas zmiany koła. Dręczyło mnie jedno pytanie.* Czy jakbym miał 100% swojej mocy dałbym radę Raiderowi? Czy ściągnał bym na wszystkich zagładę? Cholera boli... Chyba uszkodziłem mięsień samemu zdejmując ten pierdolony łańcuch. Kiedy się go na trwałe pozbędę udam się tam gdzie zawsze siebie widziałem, do Angli i stanę pomiędzy braćmi wiedźminami. Ale nie takimi, którzy za pieniądze są w stanie czyjąś wioskę sprzedać.* Moje rozmyślania przerwała czyjaś prezencja, którą wyczułem. Owa prezencja dobiegała mnie zza gór. Lekko wyczuwałem także dwie podobne aury gdzieś dalej. Postać zbliżała się w moim kierunku powoli. Najpierw postanowiłem ją dokładnie obejrzeć. Był to jakiś mężczyzna w starym porwanym płaszczu, który zaslaniał jego ciało. Kiedy skończyłem zmieniać oponę był ode mnie nie dalej niż 200 metrów. Mogłem mu się przyjrzeć dokładniej jednak twarz nadal były zakryta. Elementem jego stroju, przez który zostałem zaciekawiony od samego początku kiedy tylko go zauważylem był miecz na plecach mający ok 3 metrów szerokości. Osoba zbliżała się do mnie krok za krokiem, powoli nieustannie.*Kso jeśli jest jeszcze dwóch z takimi mieczami to mogę mieć niezłe problemy. Eh a moim towarzyszom na wycieczkę się zebrało. Dobra zanim dojdzie do mnie zdąże wyjąć miecz i przygotować się do obrony. To chyba najrozsądniejsze wyjście w ostateczności zrzucę łańcuch i wykluczę rękę z walk na tydzień oprócz tego przepuszczę masę kasy na te pierdolone środki przeciw bólowe.* Kiedy skończyłem rozmyślać wykonałem szybki ruch i od tylnego koła, które wymieniałem dostałem się do tylnych drzwi tam był w futerale mój miecz. Mój claymore nie był może tak imponujących rozmiarów jak miecz przeciwnika ale napewno nie dam się zabić jednym ciosem. Kiedy chwyciłem w lewą dłoń górną cześć rękojeści poczułem się pewniej. Po chwili podeszli moi towarzysze.* Hmm wyczuli ich a może coś się stało podczas spacerku? No cóż przynajmiej nie zginę sam wrazie co.* - Witam cię nieznajomy, co sprowadza wojownika w nasze skromne progi? Ależ gdzie moję maniery nazywam się Elric Youth i jestem wiedźminem, a pańska godnośc?- Zakończyłem. *Tch. Nienaganne maniery które we mnie mistrz pakował w końcu się przydały.*Czekałem na ręakcje jego oraz moich towarzyszy których imion notabene nie znałem.

Offline

 

#3 2009-08-18 14:32:06

yunalaska

Administrator

13684266
Zarejestrowany: 2009-07-03
Posty: 324
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

-Pier****y złom... Grzebanie się przy samochodzie to raczej męskie zadanie... My się lepiej rozejrzymy po okolicy, panie...właśnie, jak ci na imię? (Beo,zgodnie z zasadami, musisz się przedstawić pierwszy ;p) - Gdy chłopak się przedstawił (jeśli się przedstawił) odwzajemniłam gest i zdradziłam swoje imię. Las był długi i gęsty, jednak miałam dziwne przeczucie.
-Powinniśmy się zawrócić. Wydaje mi się, że mamy towarzystwo, a wiedźmin, nawet mimo siły może mieć problemy sam...
Szybko pobiegłam z powrotem do auta. Przeczucie mnie nie myliło, zobaczyliśmy trzech podejrzanie wyglądających przeciwników. Wiedźmin był już przygotowany do walki. *Cholera, nie za ciekawie to wygląda, nie powinniśmy atakować pierwsi. Nie znamy ich zdolności ani zamiarów, jednak na atak powinniśmy być gotowi*
-Nic ci się nie stało, jak widzę...Jednak znalazł się ktoś, kto ma miecz większy od twojego, panie Wiedźminie, nie znam twojego imienia, więc tak cię na razie będę tytułować
Wyciągnęłam broń i uważnie obserwowałam przeciwnika, by móc mu uciec. *lepiej żeby nic nie zrobił dla samochodu...Nie mam ochoty iść do miasta pieszo....*

Offline

 

#4 2009-08-18 15:23:27

 Laexim

Gamer no keiyakusha

tylko dla fanów EL!
Skąd: I tak mnie nie znajdziesz!
Zarejestrowany: 2009-07-04
Posty: 262
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Podróż samochodem od burmistrza była po prostu nudna w porównaniu do jazdy monster truckiem Johnnego i Tonyego  na początku pierwszego dnia ja prowadziłem wszyscy w samochodzie milczeli jakby jechali na pogrzeb.Drugiego dnia wiedźmak prowadził i znowu wszyscy milczeli i na dodatek nawet radia nie szlo posłuchać ale  przynajmniej było cicho nie to co w podróży z metalowcami gdy ciągle grała tak głośno muzyka ze nie szlo zasnąć .3 dzień żarcie zaczęło się powoli kończyć i znowu wszyscy ........ milczeli -_-. Na nieszczęście 4 dnia gdy wiedzmak prowadził pojazd złapał gumę  *Dobrze ze ja nie prowadziłem bo jeszcze by na mnie winę zrzucili*pomyślałem. Gdy wszyscy wysiedli kobieta sie odezwala.
-Pier****y złom... Grzebanie się przy samochodzie to raczej męskie zadanie... My się lepiej rozejrzymy po okolicy, panie...właśnie, jak ci na imię?
-.......Dante reszty nie podam bo po co?
Potem dziewczyna sie przedstawila i ruszyla pierwsza , a ja po chwili ruszylem za nia. Las byl spory  i wygladal normalnie nagle poczulem dziwne uczucie *Oho jednak ten las nie jest taki spokojny na jaki sie wydaje*pomyslalem wtedy towarzyszka sie zatrzymala , i po chwili powiedziala.
-Powinniśmy się zawrócić. Wydaje mi się, że mamy towarzystwo, a wiedźmin, nawet mimo siły może mieć problemy sam...
*Widac tez to poczula*pomyslalem i chcialem odpowiedziec ale Amelia juz pognala z powrotem do auta po chwili ruszylem za nia. Gdy dotarlismy z powrotem do auta byly tam trzy tajemniczo ubrane postacie.Wszystkie mialy wielkie miecze troche jak Wiedzmin  . Powoli wyciagnalem katane i obserwowalem przeciwnikow gotowy na atak.
ps:Jutro moze poprawie i nie mialem jak sie rozpisac nie wiem czemu T-T

Ostatnio edytowany przez Beowulf Dante (2009-08-20 17:52:58)


http://www.fightersgeneration.com/nx/chars/tsubaki-turned.gif

Offline

 

#5 2009-08-19 17:53:52

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Nie obchodzi nassss kim jessssteście. - Powiedział mężczyzna na przeciw Arkona, po czym powoli wyjął swój ogromny miecz. Instynktownie chwyciliście za swoją broń, ale osoba trzymająca miecz wbiła go w ziemię.
- Przychodzimy z rozkazu naszego misssstrza. Wie, że macie święty miecz. Dlatego daje wam propozycję - oddacie nam go a w zamian nie zabijemy was. - Dodał mężczyzna opierając się o swój miecz.

(odpisuje tylko ark0n)


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#6 2009-08-19 17:58:51

 ark0n

Sadysta

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 479
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 180

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Hmm nie zabijecie nas tylko za ten miecz, jest taki cenny? Faktycznie kusiło mnie aby nim pofechtować. Ale bel byłby smutny a właśnie przedstawiłem siebie a nie swój oręż, Pozwól że naprawię ten błąd miecz do polowania na potwory i demony typu Claymore nazwany jakże słodkim imieniem Belphegor. Chcesz zabić mnie? Ostatnio wielu próbowało jak widać bez skutku.- Kiedy wypowiadałe imię miecza przekręciłem go ostrzem w pion aby swobodnym ruchem móc odciąć pierwszemu najbliżej znajdującemu się napastnikowi głowę.

Ostatnio edytowany przez ark0n (2009-08-19 20:29:51)

Offline

 

#7 2009-08-19 20:50:02

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Mężczyzna który mówił najwyraźniej ziewnął. W ułamku sekundy znalazł się prze Arkonie. Wiedźmin nie był w stanie zobaczyć twarzy napastnika, ale zobaczył jego czerwone ślepia. W następnej chwili można było zobaczyć Arkona lecącego w stroną pobliskich drzew. Podczas ''lotu'' wiedźmin powalił 3 dorosłe dęby.
W tej samej chwili, do gardeł Dantego i Amelii zostały przyłożone miecze pozostałych dwóch istot. Wydawało się że to jest wasz koniec.
- Wystarczy! - Dobiegł was głos z lasu. - Te dzieciaki nie mają szans z wami. Może znajdziecie sobie godniejszego przeciwnika? - Dodała postać. Po chwili widzieliście całą postać waszego wybawcy. Był to mężczyzna w średnim wieku ubrany w typowy wiedźmiński strój z dodatkiem brązowej peleryny. Jako broń miał dwa dziwnie wyglądające sztylety. Wasi napastnicy najwyraźniej znali wspomnianego człowieka, gdyż porzucili ''walkę'' z wami. Nagle w waszych głowach usłyszeliście głos waszego wybawcy - Nie ma czasu na wyjaśnienia. Używam telepatii do rozmowy z wami. A teraz słuchajcie - zajmę się tymi potworami a wy natychmiast uciekajcie! - Głos zamilkł.
Amelia i Dante szybko przenieśli Arkona do samochodu. Amelia zajęła się jego ranami, a Dante prowadził wóz.
Chcieliście pomóc nieznajomemu, ale jakaś nieznana wam siła wręcz wepchnęła was do samochodu.
Po kilku chwilach mężczyzna i napastnicy zniknęli wam z oczu...


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#8 2009-08-19 22:38:54

yunalaska

Administrator

13684266
Zarejestrowany: 2009-07-03
Posty: 324
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Atak wiedźmina  nie kończył się dla niego najlepiej. Nie byłam pewna czy powinnam zrobić to samo, wiedząc ze silniejszy ode mnie mężczyzna został tak łatwo powalony. Moje rozmyślania przerwał połysk ostrza przy moim gardle. *To koniec*  zamknęłam oczy, lecz po chwili usłyszałam zbawienny głos. Gdy otworzyłam oczy ukazał się nim człowiek, wyglądał jak wiedźmin. Na jego głos, przeciwnicy zaprzestali ataku. Po chwili w mojej głowie echem odbił się głos najprawdopodobniej należący do przybysza. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, coś mnie wepchnęło do samochodu. Tajemniczy gość zajął się przeciwnikami. Chciałam wyjść na zewnątrz, jednak z niezrozumiałych mi powodów, nie mogłam wyjść. Gdy Michel siadł za kierownicę, ja postanowiłam zająć się rannym wiedźminem. Sama nie wiem dlaczego, ale nie mogłam tak po prostu patrzeć na niego bezczynnie. Był poobijany, ale jak na tak poważny wypadek skończyło się to całkiem nieźle. Był nieprzytomny, moją uwagę zwrócił łańcuch na jego ręce. Byłam pewna, że gdzieś już taki widziałam. W samochodzie znalazłam jakieś bandaże. Po chwili obudził się.
-Dziękuje jestem wdzięczny wam iż mnie uratowaliście. A tobie piękna nieznajoma za to iż właśnie mnie opatrujesz. Cholerka ramię wciąż boli. Ach wybacz gdzie moje maniery nazywam się Elric Youth.
-Nie ma za co. Jestem Amelia, ale mój pan nazywał mnie Amy, nie mam nic przeciwko temu zebyscie i wy mnie tak nazywali...Przykro mi ze nic nie mogę poradzić na ból, mogę jedynie unieruchomić kończynę...
- Ależ nic nie szkodzi piękna Amy ból został spowodowany wyłącznie przez moją osobę trochę poniosły mnie emocję podczas spotkania z Raiderem. Wybacz że się zapytam ale wydawało mi się iż usłyszałem "mój pan", czy tylko słuch mi się psuje?
-Tak, zanim się tu znalazłam, pracowałam w różnych miejscach, aż nie znalazł mnie Lord Edge. Był moim pracodawcą, opiekunem i nauczycielem...Byłam u niego pokojówką.
- Ah wybacz moje niestosowne oraz niezbyt taktowne pytanie. No cóż kawałek informacji za inną informację jeśli tak też mogę powiedzieć że miałem pana chociaż bardziej pasowałoby do tego mistrza. Jestem wychowankiem amerykańskiego zakonu wiedźminów. Dokładniej rzecz biorąc jedynym "uczniem" tamtejszego mistrza.
-Amerykańskiego zakonu wiedźminów? Mój pan wspominał kiedyś, o jakiejś aferze, która się tam wydarzyła...Mówił, że to plama na honorze wiedźminskich zakonów...
- Możliwe iz mówił o mojej historii wiedźmini mają pewne Credo. którego każdy zmuszony jest przestrzegać parę miesięcy w tył zanim trafiłem do Zurichu byłem zmuszony złamać jedną z naszych zasad. Ale to nie jest najlepszy czas aby o tym mówić to dość drażliwy temat więc jeśli wybaczysz Piękna Amy pozwolę przemilczeć go sobie.
-Oczywiście, nie chciałam być wścibska. wszyscy mamy jakieś tajemnice, o których wolimy nie mówić nikomu...patrz na mój palec...musimy sprawdzić, czy nie masz jakiegoś urazu głowy...Nieźle walnąłeś w te drzewa, dziwie sie ze wyszedłeś z tego cało...
- To nic naprawdę jedyne co mogę zdradzić to, iż mój trening trochę różnił się od normalnego. NIe mam żadnego urazu, gdyby nie szok i ich szybkość wykonałbym obrót w powietrzu i wyciął te drzewka a właśnie gdzie mój miecz A tu jest całe szczęście.
Jego łańcuch ponownie zwrócił moją uwagę. - Nie powinieneś nadwyrężać tej ręki póki co! - powiedziałam, i złapałam go za przedramię, by cofnąć jego rękę.

- Tej jutro będzie z nią wszystko w porządku. Ładna ozdoba prawda?
-Gdzieś już widziałam podobny... Nie wygląda na ozdobę...
- Ale nią jest. Mówisz że, gdzieś widziałaś podobny hmm to ciekawe. A teraz proszę wybacz mi muszę się przespać i zniwelować ból w ręce.
-jasne. - zapięłam płaszcz, bo zaczynało robić się już zimno...
- Jeśli ci zimno użyj mojej kamizelki, mogę ją zdjąć jeśli sobie życzysz.
-Nie ma potrzeby, poradzę sobie.
- A więc do usłyszenia za parę godzin.
-Odpoczywaj. Czeka nas sporo pracy....
Odsunęłam się, po czym zaczęłam sie zastanawiać nad naszym wybawcą i jego przeciwnikami.

Offline

 

#9 2009-08-19 22:50:50

 ark0n

Sadysta

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 479
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 180

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Stało się to tak szybko, że umknęło mojej uwadze w następnej sekundzie był lot. Łup, łup. łup.*Kso aż trzy drzewa nieźle mną rzucił,* Kątem oka zauważyłem jak do moich towarzyszy podeszła pozostała dwójka przystawiając im miecze do gardeł. Nagle doszedł do moich uszu głos jakieś osoby jego centrum wyłaniało się z lasu.- Wystarczy!- Krzyknął. -Te dzieciaki nie mają szans z wami. Może znajdziecie sobie godniejszego przeciwnika?- Postać ubrana była jak typowy wiedźmin oprócz tego miała brązową pelerynę na sobie. Był to mężczyzna w wieku średnim. Jego bronią był dziwnie wyglądający sztylet. Kiedy przeciwnicy go zobaczyli, odrazu o nas zapomnieli.Po chwili w mojej głowie usłyszałem jego głos. Prawdopodobnie telepatia to była moja pierwsza myśl. Nie myliłem się po chwili potwierdził moje przypuszczenia. Byłem zszokowany siła uderzenia sparaliżowała mnie, i kolejny raz przeklinałem to iż moja moc została zapieczętowana. Staruszek kazał moim kompanom "wziąć" mnie i uciekać. Na chwilę straciłem przytomność pewnie z bólu pulsującego w ręce od czasu zerwania łańcucha.*To było głupie ale wtedy chciałem zabić tylko Raidera. Dlaczego się powstrzymałem?* Kiedy stan mej świadomości się unormował i lekko podniosłem powiekę obserwując otoczenie, zauważyłem towarzyszkę która zajmowała się moimi ranami.- Dziękuje jestem wdzięczny wam iż mnie uratowaliście. A tobie piękna nieznajoma za to iż właśnie mnie opatrujes..z. Cholerka ramię wciąż boli. Ach wybacz gdzie moje maniery nazywam się Elric Youth.
-Nie ma za co. Jestem Amelia, ale mój pan nazywał mnie Amy, nie mam nic przeciwko temu żebyscie i wy mnie tak nazywali...Przykro mi ze nic nie mogę poradzić na ból, mogę jedynie unieruchomić kończynę...- Odezwała się towarzyszka.
- Ależ nic nie szkodzi piękna Amy ból został spowodowany wyłącznie przez moją osobę trochę poniosły mnie emocję podczas spotkania z Raiderem. Wybacz że się zapytam ale wydawało mi się iż usłyszałem "mój pan", czy tylko słuch mi się psuje?- Zapytałem z nutką ciekawości.
-Tak, zanim się tu znalazłam, pracowałam w różnych miejscach, aż nie znalazł mnie Lord Edge. Był moim pracodawcą,opiekunem i nauczycielem...Byłam u niego pokojówką. - *Czyli jednak słuch mnie nie mylił.* Pomyślałem po usłyszeniu jej odpowiedzi.
- Ach wybacz moje niestosowne oraz niezbyt taktowne pytanie. No cóż kawałek informacji za inną informację jeśli tak też mogę powiedzieć że miałem pana chociaż bardziej pasowałoby do tego mistrza. Jestem wychowankiem amerykańskiego zakonu wiedźminów. Dokładniej rzecz biorąc jedynym "uczniem" tamtejszego mistrza.- Postanowiłem kontynuować dialog.
-Amerykańskiego zakonu wiedźminów? Mój pan wspominał kiedyś, o jakiejś aferze, która się tam wydarzyła...Mówił, że to plama na honorze wiedźminskich zakonów...-* Hmm a myślałem iż utrzymają to w tajemnicy. Ten jego wyczyn eh faktycznie dość spora plama.* Myślami wróciłem na chwilę do tamtego dnia.
- Możliwe iż mówił o mojej historii wiedźmini mają pewne Credo. którego każdy zmuszony jest przestrzegać parę miesięcy w tył zanim trafiłem do Zurichu byłem zmuszony złamać jedną z naszych zasad. Ale to nie jest najlepszy czas aby o tym mówić to dość drażliwy temat więc jeśli wybaczysz Piękna Amy pozwolę przemilczeć go sobie.- Nie miałem wcale ochoty o tym rozmawiać.
-Oczywiście, nie chciałam być wścibska. wszyscy mamy jakieś tajemnice, o których wolimy nie mówić nikomu...patrz na mój palec...musimy sprawdzić, czy nie masz jakiegoś urazu głowy...Nieźle walnąłeś w te drzewa, dziwie się  że wyszedłeś z tego cało...- *Nikt nie broni ci się dziwić*
- To nic naprawdę jedyne co mogę zdradzić to, iż mój trening trochę różnił się od normalnego. Nie mam żadnego urazu, gdyby nie szok i ich szybkość wykonałbym obrót w powietrzu i wyciął te drzewka a właśnie gdzie mój miecz?- Ścisnąłem lewą dłoń i wyczułem głowicę miecza.- A tu jest całe szczęście.
- Nie powinieneś nadwyrężać tej ręki póki co! - Powiedziała, i złapała mnie za przedramię, by cofnąć moją rękę.
- Tej jutro będzie z nią wszystko w porządku. Ładna ozdoba prawda?- Stwierdziłem kiedy zauważyłem iż przygląda się łańcuchowi.
-Gdzieś już widziałam podobny... Nie wygląda na ozdobę... - W jej głosie słychać było zwątpienie jednak informacja iż gdzieś kiedyś podobny widziała wydała mi się nader ciekawa.
- Ale nią jest. Mówisz że, gdzieś widziałaś podobny hmm to ciekawe. A teraz proszę wybacz mi muszę się przespać i zniwelować ból w ręce.- No cóż informacja, która otrzymałem była przydatna ale najważniejszym było utrzymać ją w niewiedzy.
-Jasne. - zapięła płaszcz, bo zaczynało robić się już zimno...
- Jeśli ci zimno użyj mojej kamizelki, mogę ją zdjąć jeśli sobie życzysz. -
-Nie ma potrzeby, poradzę sobie.- Podziękowała.
- A więc do usłyszenia za parę godzin.-
-Odpoczywaj. Czeka nas sporo pracy....- To były jej ostatnie słowa.
Przytaknąłem tylko po czym zasnąłem. Byłem zbyt zmęczony i ból zaczynał mi dokuczać coraz bardziej.

Offline

 

#10 2009-08-20 17:27:02

 Laexim

Gamer no keiyakusha

tylko dla fanów EL!
Skąd: I tak mnie nie znajdziesz!
Zarejestrowany: 2009-07-04
Posty: 262
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Przeciwnik był groźny i na takiego wyglądał jednak nie spodziewałem że był aż tak potężny gdy ujrzałem Wiedźmina lecącego po jednym uderzeniu. Potem dwóch innym zakapturzonych przeciwników zaatakowało mnie i wampirzycę przyłożyli nam do gardeł wielkie miecze*Hmph trzeba jakoś walczyć wolę skończyć z głową zamiast bez głowy*pomyślałem gdy sięgałem do kieszeni kurtki po Lone Wolfa nagle usłyszałem jakiś głos zza gór mówiący.
-Wystarczy! Te dzieciaki nie mają szans z wami. Może znajdziecie sobie godniejszego przeciwnika?
Po chwili ujrzałem mówiącego wyglądał podobnie jak Wiedźmak który nam towarzyszył. Nagle napastnicy znikli widocznie bali się ,znali ,nienawidzili owego mężczyzny. Po chwili dosłownie w głowie usłyszałem głos owego ,,człowieka’’ chociaż Wiedźmini to ludzie . Słowa brzmiały echem.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Używam telepatii do rozmowy z wami. A teraz słuchajcie - zajmę się tymi potworami a wy natychmiast uciekajcie!
*Co!? Uciekać jak już spadajcie stąd .Ja nigdzie nie id…*pomyślałem ale moje ciało jakby samo reagowało szybko skierowało się swe kroki w stronę Wiedźmina i razem z wampirzycą zaniosło go do samochodu po czym odpaliłem już o własnych siłach silnik i ruszyłem. *Co za wstyd kolejny raz dostałem w d*pę to już nie jest zabawne*pomyślałem gdy jechałem po chwili dziewczyna i białowłosy zaczęli rozmawiać i gadali tak z kilka minut ,a ja słuchałem co jakiś czas  raz wpadło mi w ucho jak Wiedźmin powiedział.
-Dziękuje jestem wdzięczny wam iż mnie uratowaliście. A tobie piękna nieznajoma za to iż właśnie mnie opatrujesz. Cholerka ramię wciąż boli.
Albo.
- Ależ nic nie szkodzi piękna Amy.
*Jaki romantyk -_- kto by się tego po nim spodziewał?*pomyślałem
. Gdy skończyli mówić odpaliłem radio i zwolniłem  (http://www.youtube.com/watch?v=jyCiNAgfcUs <- muzyka grająca w radiu) *No oboje mają ciekawą historię , a ja? Hehehe Wiedźmak ma łańcuch na ręce jako ,,ozdobę’’  ciekawe. Ja nie mam szczególnych cech ani ozdób.*pomyślałem . Nagle zauważyłem że powoli kończy się nam benzyna na szczęście zauważyłem nieopodal stację benzynową więc się zatrzymałem i zatankowałem wóz . Zatankowaniu poszedłem do kasy oprócz zapłacenia za benzynę kupiłem sobie hot doga i lekki na ból i inne przydatne rzeczy dla uleczenia wiedźmina.  Po powrocie do auta rzuciłem wszystko na siedzenie Elrich spał a ruda wampirzyca siedziała zamyślona. Zjadłem Hot doga po czym ruszyłem dalej..


http://www.fightersgeneration.com/nx/chars/tsubaki-turned.gif

Offline

 

#11 2009-08-20 17:52:21

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Minął kolejny dzień drogi. Wiedźmin był już w stanie się ruszać.
Po paru godzinach jazdy w końcu dostrzegliście cel swojej podróży - Berno. To miasto było znacznie większe niż poprzednie. Od razu wiedzieliście, że poza oddaniem miecza dostaniecie wiele więcej zleceń.
Gdy wjechaliście do miasta zostaliście zatrzymani przez dziwnie ubranych ludzi. Zapewne byli to celnicy...
- Witamy w Bernie. W jakim celu przyjechali państwo do naszego miasta? - Zapytał jeden ze strażników.
(Odpisuje tylko Beo. On jest kierowcą.)


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#12 2009-08-20 18:02:08

 Laexim

Gamer no keiyakusha

tylko dla fanów EL!
Skąd: I tak mnie nie znajdziesz!
Zarejestrowany: 2009-07-04
Posty: 262
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Następnego dnia w końcu dotarliśmy do Berna a Wiedźmin odzyskał siły miasto było dosyć spore *Może dostanę jakieś zadania tutaj?*pomyślałem nagle gdy wjechałem do miasta zostałem zostałem zatrzymany przez dziwnych ludzi jeden się zapytał.
- Witamy w Bernie. W jakim celu przyjechali państwo do naszego miasta?
Ja się spojrzałem na dziewczynę i Wiedźmaka po czym uśmiechnąłem się szyderczo i odpowiedziałem.
-Ja przyjechałem tu dla interesów a ci dwoje to młoda para ślub będą tu brali w posiadłości kuzyna tej młodej damy-Tu wskazałem na Amelię-Więc przepuścicie nas? Czy chcecie zepsuć plan kochanków?


http://www.fightersgeneration.com/nx/chars/tsubaki-turned.gif

Offline

 

#13 2009-08-20 18:20:34

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Ależ proszę. Wierzdzajcie! - Powiedział strażnik, po czym kazał otworzyć bramę prowadzącą w głąb miasta.
Po paru minutach błąkania się po uliczkach miasta postanowiliście zostawić samochód na parkingu. Oczywiście strzeżonym.
Jako że wiedźmin miał wolną pochwę na drugi miecz (no bo wiedźmini mają dwie ''przegrody na plecach że tak powiem), to on niósł święty mieczyk.
W miarę szybko udało wam się znaleźć ratusz. Gdy do niego weszliście zostaliście zaczepieni przez jakiegoś obdartusa - Po waszym wyglądzie sądzę że chcecie się dostać do burmistrza. Jest piętro wyżej, ale... schody są blokowane przez tamtego pyszałka. - Powiedział wskazując na młodego chłopaka stojącego przy ścianie. Mieliście wrażenie że ''rozbierał'' on Amelię wzrokiem...

(Odpisuje tylko yunka ^^)


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#14 2009-08-20 18:36:03

yunalaska

Administrator

13684266
Zarejestrowany: 2009-07-03
Posty: 324
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Po udanym wjeździe do miasta,  dostaliśmy się po budynek. Drogę do celu blokował jednak przez młody mężczyzna. -Hmm... Dziwny koleś...Moze da się z nim dojść do porozumienia drogą "dyplomacji". Jak będzie cos kombinował to ...okaleczę go. - skierowałam kroki w jego kierunku. Upewniłam się że najatrakcyjniejsze częsci mojego ciała są odpowiednio wyeksponowane, a ton głosu odpowiednio uwodzicielski.* W końcu byłam striptizerką...*

-Cóż taki przystojniak, robi sam w takim miejscu? Nie wysłuchałbyś prosby damy?...- kontynuując rozmowę, próbowałam "drogą negocjacji wymusić" bezpieczne przejście. Odwróciłam jego uwagę, by moi kompani mogli się prześlizgnąć do środka niezauważeni .

Ostatnio edytowany przez yunalaska (2009-08-20 20:43:29)

Offline

 

#15 2009-08-20 20:50:12

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

(myślałem że odprowadzisz go do krwotoku...)

Z łatwością cała czwórka przedostała się na wyższy poziom budynku. Gdy weszliście do gabinetu burmistrza, odezwał się mężczyzna siedzący za takim samym biurkiem co burmistrz Zurichu - Trójka młodych zostaje. Obdartus wylatuje... - Po chwili dźwięk tłuczonego szkła i łamiących się kości rozbrzmiał w okolicy. - ... Ale nie przez okno! - Dokończył burmistrz. - A więc macie coś dla mnie? - Odezwał się do was burmistrz Berna...

(Odpisuje tylko arkonidas)


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#16 2009-08-20 20:54:22

 ark0n

Sadysta

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 479
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 180

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Dla ciebie, no mamy przesyłkę z Zurichu. Tylko tak hmm co za nią dostaniemy? Albo i dobra łap ten miecz bo coś nas chciało za niego zabić.- Powiedziałem po czym wyjąłem miecz z futerału i rzuciłem w stronę burmistrza.- To jak dostaniemy coś za niego? A przydałoby się nam jakieś lokum, trochę jedzenia a kasą też nie pogardzimy.- Po powiedzeniu tego czekałem na reakcję towarzyszy.

Offline

 

#17 2009-08-20 21:01:42

GomeZ-Taicho

Administrator

11548543
Zarejestrowany: 2009-07-02
Posty: 1405
Punktów :   

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Ho Ho Ho! Wiesz czego chcesz! Podoba mi się to! - Powiedział burmistrz. - Ale czas się przyznać - Ta ja, burmistrz Zurichu. - Powiedział mężczyzna, po czym wyszedł z cienia. - Chciałem sprawdzić czy się nadjesz, wiedźminie. Ten miecz posiada niesamowitą siłę. Potrafi dosłownie spalać żywcem potwory stworzone z mroku. Od teraz jest Twój, wiedźminie. - Powiedział i odrzucił miecz do Arkona. - Możecie zatrzymać auto. Kazałem też uzupełnić wasze zapasy. Pozostawiłem też tam cztery koperty... - Dodał, po czym usiadł na swoim miejscu.


Admin nie ma uczuć
Admin jest zły
Admin jest mądry
Admin jest mhroczny (tak, mhroczny!)
Admin jest po ciemnej stronie mocy (czyt. może banować)

Offline

 

#18 2009-08-20 21:07:52

 ark0n

Sadysta

Zarejestrowany: 2009-07-05
Posty: 479
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 180

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

- Dziękuje za prezent, będę się o niego troszczył jednak pozwolisz iż głównie będę używał Belphegora. Ja Elrich Youth nie jestem prawdziwym wiedźminem i póki nie odzyskam tego co straciłem wolałbym nie musieć zbyt często używać tego prezentu. Zastanawia mnie tylko dlaczego chciałeś mnie sprawdzić i dlaczego zakon przysłał mnie do Zurichu no cóż nie zamierzam w to wnikać.- Powiedziałem po czym złapałem miecz i umieściłem go w drugim futerale na plecach.- Gdzie moglibyśmy się zatrzymać? Potrzebuję się przespać podczas drogi tutaj spotkał nas pewien incydent i nie czuję się najlepiej.

Ostatnio edytowany przez ark0n (2009-08-20 21:08:48)

Offline

 

#19 2009-08-20 21:16:28

yunalaska

Administrator

13684266
Zarejestrowany: 2009-07-03
Posty: 324
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

-Dużo tych prób ostatnio...- oparłam się o ścianę. - Dużo ryzykowaliśmy, zwłaszcza kolega, ale myślę, że my również zasłużyliśmy na jakąś premię. - doszłam do wniosku, po rozmowie wiedźmina z burmistrzem.
-Elric ma rację. Ja również jestem zmęczona, kierowca zapewne też... Było by miło, gdyby zaoferował pan jakiś nocleg.
- byłam mocno zmęczona, nie spałam od dłuższego czasu, w dodatku kurz pokrywał moje ciało. Marzyłam o kąpieli.

Offline

 

#20 2009-08-20 22:06:05

 Laexim

Gamer no keiyakusha

tylko dla fanów EL!
Skąd: I tak mnie nie znajdziesz!
Zarejestrowany: 2009-07-04
Posty: 262
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Re: Misja 2: SZWAJCARJA, Berno. Pierwsza krew I

Bylem zszokowany(Ktory to juz raz?) niedosc ze znowu zostalismy oszukani to Wiedzmin ,,za zmiane kola dostal wspanialy miecz'' *Ja sie tak nie bawie czemu wiedzmak dostaje super nagrody i oferty?*pomyslalem wtedy uslyszalem ruda wam- znaczy sie Amelie! Mowiaca.
- Dużo ryzykowaliśmy, zwłaszcza kolega, ale myślę, że my również zasłużyliśmy na jakąś premię.-Elric ma rację. Ja również jestem zmęczona, kierowca zapewne też... Było by miło, gdyby zaoferował pan jakiś nocleg.
-Wcale niejestem zmeczony i nie chce byscie sie o mnie martwili understand?
Po tych slowach zaczalem sie zastanawiac *Burmistrz powiedzial 4 koperty czyzby ktos nowy mial dolaczyc?  A co mnie to obchodzi mam tylko nadzieje ze to nie kolejny Wiedzmin -_- *pomyslalem gdy czekalem na dalsze informacje.


http://www.fightersgeneration.com/nx/chars/tsubaki-turned.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pltekst-zaproszenia-na-komunie.eu www.transport-zwlok.com.pl Superkot.pl