Devil Hunters PBF

Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...


#1 2010-02-26 16:23:47

yunalaska

Administrator

13684266
Zarejestrowany: 2009-07-03
Posty: 324
Punktów :   
Lvl: : 2
Exp: : 100

Ada

Imię     Ada
Nazwisko Ventus.   
Wiek  21
Płeć K
Pieniądze  2 000 $
Poziom Magii  0
Rasa  człowiek
Udźwig 6
Grupa Krwi  A+
Pochodzenie  Szwajcaria
Organizacja  Łowcy Krwi
Wiara  ateizm
Poziom  1
Exp  0
Ekwipunek
2x Katana zwykła

Zaklęcia
Historia
Pisk kół, dźwięk potłuczonego szkła, gniecionej blachy…i ciemność. Tyle pamiętam z tragedii sprzed kilku lat. Nic więcej. Pół roku śpiączki, połamane kończyny, kilkadziesiąt szwów, parę blizn i zero wspomnień. Jedyne, co wiedziałam to swoje imię. Ada.  Nazwiska nie byłam pewna…
Gdy już byłam w stanie normalnie się poruszać, do szpitala przyszedł dziwny mężczyzna. Młody, wyglądał na jakieś 25 lat. Ciemne okulary zasłaniające oczy, blond włosy odgarnięte do tyłu za wyjątkiem paru kosmków opadających na czoło. Czarny golf, na wierzchu biała marynarka i szerokie białe spodnie. Wyglądał trochę dziwnie. Ubranie było dobrej jakości, więc wnioskowałam, że musi być osobą zamożną.  Widziałam jak rozmawiał z lekarzem, jednak przez szybę nie byłam w stanie usłyszeć rozmowy. Po chwili obaj weszli do Sali, gdzie leżałam. Lekarz powiedział mu o moim stanie.
-Niech pan nas na chwilkę zostawi. – Mężczyzna najwyraźniej chciał porozmawiać ze mną na osobności. Lekarz wyszedł. Mężczyzna usiadł na krześle obok mojego łóżka. Nie miałam gości, był pierwszą osobą poza lekarzem i pielęgniarką, która tam siedziała. – Witaj, Ado. Nie pamiętasz mnie, prawda?
Spojrzałam na niego, nie będąc pewna, co mam mu odpowiedzieć. Nie znałam go. Nie wiedziałam, czy to wróg? Przyjaciel? Może ktoś z rodziny? Nieeee, nie jest do mnie podobny ani trochę.
- Jestem przyjacielem twojego ojca. Nazywam się Philippe Moix. Nazywasz się Ada Ventus. Jesteś obywatelką Szwajcarii. Twój ojciec zginął w wypadku. Nic nie wiadomo o reszcie twojej rodziny. Jestem jedyną osobą, która może się tobą zająć. – Jego ton nie był wrogi, ale twarz nie wyrażała żadnych emocji. W jakiś sposób przyprawiało mnie to o dreszcze. – Przez pół roku śpiączki, twoje ciało nie jest przyzwyczajone do ruchu, ale umysł nie doznał dużego uszczerbku. Mimo to, wygląda na to, że trzeba będzie powtórzyć twoje szkolenie….
-Jakie szkolenie? – nie dałam mu dokończyć. – Mam 15 lat, jakie mogłam przejść szkolenie??
Philippe rozejrzał się dookoła, jakby chciał się upewnić czy nikt nas nie słyszy.
- To nie jest odpowiednie miejsce… Zabieram cię stąd. Wszystkiego dowiesz się po drodze. – zdjął okulary i pokazał mi swoje oczy. Były dziwne. Miały jasny seledynowy kolor, który momentami wręcz nieludzko świecił. Były przerażające. To nie były zwykłe oczy. Odwróciłam wzrok, a n założył okulary z powrotem. Miałam nadzieję, że nie więcej już nie będę musiała w nie patrzeć. Mężczyzna wyszedł, a mnie wciąż przechodziły dreszcze. Jego słowa przeraziły mnie. Jakie szkolenie? Czemu to nie mógł mi teraz tego powiedzieć? Gdzie mnie zabierze? I te oczy…przerażające, tajemnicze oczy, niczym nieprzypominające normalnych ludzkich oczu.
Po 2 dniach wypisano mnie ze szpitala. Philippe zabrał mnie. Długo jechaliśmy. Siedziałam z tyłu, on prowadził.
- Nadal nie jesteś zbyt rozmowna. Tak samo jak przed wypadkiem. Jak widać twój charakter ci pozostał – Tym razem jego głos był bardziej pogodny. W jakiś sposób przyniósł mi ulgę. Na jego twarzy można było nawet dostrzec ślady uśmiechu.
- O czym mam rozmawiać, skoro nic nie pamiętam…
- Możesz pytać. Znam cię najlepiej pamiętam cię jeszcze jak byłaś malutka. Par razy nawet cię kąpałem…- zamyślił się nieco.
- P-Przestań!!- sama myśl, że zobaczył moje nagie ciało, nawet jak było malutkie, była dla mnie krępująca. –Kim ty w ogóle jesteś?
- Żartowałem ^-^. Gdy cię poznałem miałaś 5 latek. Twoja matka umarła, gdy miałaś jeszcze mniej. Nie pamiętam ile…Ale ją też znałem. Gdy cię urodziła była niewiele starsza od ciebie. Należymy do oddziału…Należeli do Łowców Krwi. Jesteśmy wyszkoleni by polować na wszelkie demony, wampiry i inne dziwactwa, które nie pasują do naszego świata. Od małego byłaś szkolona do walki bronią sieczną i palną. Widzisz te pudełko z tyłu? – obróciłam się. Tylnej klapy oddzielającej bagażnik od wnętrza samochodu nie było, więc widziałam drewniane, długie pudło. – Otwórz.
Obróciłam się i odchyliłam klapę pudła. W środku były 2 katany.
- Niestety, te są zwykłe. Gdy doszło do wypadku twoje katany gdzieś zaginęły. Będziesz musiała się zadowolić tymi. Amnezja zapewne pozbawiła cię twoich umiejętności, więc szkolenie rozpoczniesz od nowa.
-Czy to ma coś wspólnego z tatuażem na mojej ręce? – Podwinęłam rękaw i przyjrzałam się dziwnym znakom na moim przedramieniu.
Philippe zatrzymał samochód.
-To są runy. – Powiedział, po czym wysiadł z samochodu. Otworzył tylne drzwi. – Mogę prosić? – Podał mi rękę jak gentleman. Wysiadłam z samochodu. Byłam w szoku, zastanawiałam się, czy na pewno chcę wiedzieć. A co jeśli okażę się, że należę do jakiejś sekty? Śmierdziało okultyzmem na kilometr. Przeszedł się ze mną kawałek, aż do klifu. Byliśmy nad jakąś rzeką. – Wiesz, że demony są bardzo potężne. My jesteśmy tylko ludźmi. Nie jesteśmy obdarzeni niczym niezwykłym. Dlatego walka ze demonami stwarzającymi nam zagrożenie jest mocno nie równa. Udało nam się jednak nawiązać współpracę z jednym w demonów. Był on pokojowo nastawiony do ludzi i pomógł nam opracować pewien projekt. Udało nam się dać ludziom elementy demonicznej mocy, za pomocą odpowiednich zabiegów i rytuałów oraz run. Takich, które znajdują się teraz na twojej ręce. Dlatego jesteś dla nas taka cenna. Ta moc dawała nam naprawdę dużą przewagę. Przed wypadkiem często razem wyruszaliśmy na misje. Oczywiście, szukałbym cię, nawet gdybyś nie miała tej mocy! Jesteś mi bardzo bliska, ale jesteś również nam potrzebna. Nam jako naszej organizacji. Nade wszystko nie mogliśmy pozwolić, żebyś się dostała w ręce demonów. Obecnie jesteś bezbronna, a te runy są dla demonów niczym czerwona płachta dla byka. Dlatego zależało mi, by jak najszybciej cię odnaleźć. Do wypadku doszło, gdy samochód twojego ojca został zaatakowany przez wilkołaki. Miałaś naprawdę ogromne szczęście, że udało ci się ujść z życiem. Potem słuch o tobie zaginął. Przeszukałem pół kraju by cię odnaleźć. W końcu znalazłem cię tam…
Od natłoku informacji zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie wiedziałam, o co mam go zapytać. Organizacja?! Wilkołaki?! Wypadek?! Demony?! Runy?! Zwymiotowałam.
-Wybacz, to musi być dla ciebie duży szok. Uznałem, że najlepiej będzie, gdy powiem ci o wszystkim od razu. To pewnie był mój błąd. - Zdjął marynarkę i zarzucił mi ją na plecy. – Powoli się z tym oswoisz. Dopóki nie odzyskasz sił i umiejętności sprzed wypadku, będę się tobą opiekował. Przynajmniej w ten sposób będę mógł odwdzięczyć się twojemu ojcu.

Wróciliśmy do samochodu. Philippe po drodze opowiadał mi o organizacji, o runach, demonach, wampirach i innych rzeczach, które powinnam znać po fachu. Potem mówił o moim dzieciństwie. Po drodze nieco oswoiłam się ze świadomością, kim jestem. Uświadomiłam sobie również, że Philippe był dla mnie jak starszy brat. Mimo wszystko, wciąż unikałam jego oczu. Za każdym razem, gdy patrzył w moją stronę nimi, odwracałam głowę. Musiał zauważyć…
- Nie będę ci opowiadał o moich oczach. Ani o rytuale, który pozwolił uzyskać ci tę moc. Niektóre rzeczy lepiej jest zapomnieć a o niektórych nie wiedzieć. Tak jest wygodniej.

Dojechaliśmy do siedziby naszego oddziału. Na początku musieli sprawdzić, czy na pewno nic mi nie jest. Ponownie przebadali mnie. Sprawdzono czy nie doszło do jakichś uszkodzeń mózgu, albo czy kości prawidłowo się zrosły. Wiadomo, czasami trwałe uszkodzenia, mogą wykluczyć możliwość sprawnej walki. Na szczęście wszystko było w porządku. Po 3 latach treningu, Philippe nagle zaginął. Nie było wiadomo, czy żyje, czy nie. Bardzo mnie to zaniepokoiło, ale nie mogłam przerwać treningu. Byłam zbyt słaba, by wyruszyć samotnie w poszukiwania. Przez 6 lat trenowałam walkę katanami. Uczyłam się podstaw medycyny. A także jak posługiwać się moją mocą. Nie było to łatwe. Wręcz przeciwnie. Opanowanie tej techniki było wyjątkowo problematyczne.
Gdy miałam 21 lat w siedzibie organizacji doszło do zdrady. Jeden z członków, niejaki John Lewis zdradził demonom miejsce, gdzie znajduje się nasza tajna siedziba. W zamian zażądał krwi demona. Nasi ludzi zostali zdziesiątkowani przez hordy żądnych krwi demonów, które zaatakowały nas z zaskoczenia. Nieliczni z nas przetrwali ten atak. Nasza jednostka została rozwiązana. Najstarszy z nas, Simon Hengel, postanowił przydzielić mi ostatnie zadanie…
-Ada, twoje szkolenie zostało praktycznie zakończone. Resztę umiejętności musisz nabrać podczas walki. Jesteś godną zaufania osobą. Chcę, żebyś odnalazła Lewisa. Jako pół-demon jego moc będzie większa. Nie możemy pozwolić, by jego zdrada uszła na sucho. Musisz go znaleźć i zabić. Kto wie, może poszukując go, dowiesz się czegoś o Moix… Ruszaj.
Przyczepiłam do pasa swoje katany. – Obiecuję, że zapłaci za to, co zrobił… Przyniosę jego głowę i rzucę ci pod nogi…
Opuściłam siedzibę, by samotnie wymierzyć sprawiedliwość zdrajcy.

Wygląd
http://www.quizilla.com/user_images/N/N … jaGirl.jpg (tak, pierwsze lepsze z google, nie przykładam specjalnie uwagi do wyglądu)
Cechy szczególne  Runiczne znaki na prawym przedramieniu -  na 5 tur; -2 do siły)
Statystyki
Siła: 7 (-1)
Zwinność 12(+1)
Odporność : 10
Spostrzegawczość : 5
Siła Woli : 5
Inteligencja 9 (+1)
Wiedza: 2
Zmysły
Wzrok: 10
Słuch : 5
Dotyk :5
Smak :3
Węch : 7
Umiejętności
Medycyna: 4 (+2)
Szermierka : 8
Techniki ogólne
Nitouryuu: 8  (+1)
voltage (załadowanie broni prądem na 5 tur, kara -2 do siły)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plmaterace koło psy ratownicze rasy grzejniki purmo wrocław