Wejdź do świata który przetrwał apokalipse... Wejdź do świata w którym ludzkość została prawie zgładzona... Wejdź do świata w którym rządzą wampiry, wilkołaki i inne potwory... Wejdź do świata w którym liczy się tylko przetrwanie...
Gracz
- Dobra, to jadymy, aby wiedzieć jak swe siły mierzyć i przy tym jeszcze przeżyć... - Zrymowałem niechcący, po czym zamieniłem magazynki w Glocku ze zwykłych na srebrne.
Offline
-Idę z wami aby ujrzeć waszą śmierć.- Powiedział dowódca oprócz niego zgłosił się ten który przywiózł Scotta. Kiedy dotarliście w pobliże jedynej możliwej osłony byliście 50 m od przeciwników i widzieliście wszystko jak na dłoni. Na czarnym tronie spoczywały zwłoki obok tronu stała saya z kataną w środku.
Offline
-Scott, zasuwaj ze swoim rumaczkiem po jeszcze 4-5 niech tu przyjdą, a reszta niech podejdzie bliżej, tak aby byli w pogotowiu, dobrze będzie mieć asa w rękawie.
Offline
Gracz
- Zawróćmy, potrzebna pomoc. - Powiedziałem do półkonia, po czym oddaliłem się w miejsce, gdzie zostali pozostali żołnierze.
- Potrzeba jeszcze czterech lub pięciu śmiałków, kto na ochotnika? - Spytał "gromadkę" centaurów, czekającą na rozkazy.
Offline
Gracz
- Sprawa jest jasna! Sprzątnąć tego nekromanckiego śmiecia, nie szczędząc przy tym entów, które zapewne zaatakują nas. Tak więc - trzymajcie się ode mnie, dowódcy i Francuza w odległości, która da wam możliwość oglądania pola walki i jednoczesnego pozostania niezauważonym. Jeśli stwierdzicie, że pierwsza grupa ma kłopoty, to wchodzicie od razu. Pamiętajcie też o pozostaniu w grupie. - Powiedziałem do ochotników, po czym popędziłem w stronę Ivesa.
Offline
Gracz
-Kolejna zgraja centaurów gotowych na śmierć. - Rzekł mężczyzna siedzący na tronie -Żałosne. Najwidoczniej driada niema innych pomysłów jak tylko wysyłanie mięsa armatniego na rzeź. Cóż jeżeli wy się jej podpożądkowywujecie to chyba jestem zmuszony waz zabić. Wytoczył ze swych ust po czym wstał sięgając ręką po swoją katanę. -Widzę jednak, że ta suka znalazła sobie nowych podwładnych. Nareszcie jakaś odmiana.. Ciekawe czy jesteście godni walczyć ze mną..- Rzekł nieumarły po czym szybkim ruchem skierował swoją katanę w stronę przeciwników. Gdy wojownik wycelował swoją broń na jednego z śmiertelników [w tym przypadku Tesla jest celem] z końca ostrza natychmiast wystrzelił łańcuch na którego końcu znajdowało się ostrze które po chwili pozbawiło chłopaka reki..
Offline
Gracz
Usłyszałem odgłosy walki i coś jakby przejechanie czymś ostrym po ręce + łamanie kości. Myśl, że Ives stracił rękę napawała mnie niemałym strachem. Zatrzymałem się dziesięć metrów od miejsca, gdzie ukrywali się Ives, dowódca i reszta jego świty. Zszedłem z półkonia i powiedziałem cicho:
- Teraz szarżujecie na tego sukinsyna. Pamiętajcie o ochronie Francuza... Mimo jego charakteru jestem skłonny go wyciągnąć z tego zielonego piekła. Na mój znak wpadacie w walkę, ja postaram się rozwalić łeb temu nekrosowi.
Wszedłem pomiędzy centaurów i kierowałem się do osłony pierwszej grupy. Gdy dotarłem na miejsce, me podejrzenia sprawdziły się... Ives nie miał ręki.
- TERAZ!!!! - Wrzasnąłem do centaurów, aby zaczęły szarżę.
Offline
Spojrzałem na rękę i uśmiechnąłem się jakbym już nie panował nad sobą, wręcz demoniczny uśmiech.
-What The Fuck?!
Spojrzałem ponownie na Zombiego i wyjąłęm no-dachi.
-No wreszcie jakaś zabawa!
Po czym ruszyłem na niego.
Offline
Gracz
Gdy jedna z dłoni młodzieńca upadła na ziemie a moja broń powróciła do normalnej postaci spostrzegłem, że w moją stonę zbliżają sie centaury. -Bezużyteczne ścierwa. Nawet wasza cała grupa nie jest w stanie mi nic zrobić.-Rzekłem zaciskając obydwie dłonie na katanie. -Nie mam ochoty się z wami bawić.-Dokończyłem. Po chwili znalazłem się przy grupie mieszanców na czele, której stał śmiertelnik.- Twoj kolega nie jest zbyt silny. Ciekaw jestem czy ty jests godzien stawić mi czoła dzieciaku.. Byłem czujny, gdyż centaury pewnie coś knuły nie zdradzając swoich zamiarów swoim nowym towarzyszom. Zachowując zimną krew wykonałem atak, który miał
na celu ściąć jak najwieksza liczbe centaurzych głów. Wyprowadzając cięcie byłem nastawiony na to że jednoręki młokos napewno będzie chciał mnie atakować..
Ostatnio edytowany przez headhunter (2010-03-03 20:14:25)
Offline
Z wyciągniętym no-dachi w lewej, jedynej ręce. Ruszylem normalnym tępem w stronę wroga. W między czasie analizując na prędce niedawne zajście. Jako że wiele czasu nie minęło adrenalina musiała być na wysokim poziomie, więc póki co ból miałem w dupie.
Na mniejszym już odcinku, ruszyłem w sprint, wykonując cięcie z lewej do prawej na poziomiomie żeber.
Offline
Gracz
Na miejsce dotarłem za centaurami. Część z nich była już martwa.
- Wiedziałem, że tu chodzi o jakieś nekromanckie ścierwo. - Powiedziałem na cały głos, aby ściągnąć na siebie uwagę nieumarłego.
- Już wiem co tu tak śmierdzi! Jesteś już w mocnym stadium rozkładu, stary! Pomogę ci doczołgać się do trumny, ok? - Spytałem z szyderczym uśmiechem. Lewą rękę położyłem na rękojeści miecza, a prawą wyciągnąłem odbezpieczonego Glocka.
- Guzik mnie obchodzi twoje zdanie na mój sposób walki. - Dodałem, chcąc wyprzedzić tekst Zombie na temat pistoletu.
Offline
Gracz
Kiedy jednoręki zaatakował natychmiast przygotowałem sie do sparowania ataku ustawiając sie przodem do okaleczonego trzymając katanę pionowo tak aby poziome ciecie nie wyrzadzilo mi krzywdy. Drugim dzieciakem nie musiałem się przejmować, gdyż zamiast atakować zaczął się przechwalać. W ułamku sekundy po wykonaniu bloku ugiełem kolana tak aby skok w kierunku chłopca z bronią był szybki na tyle żebym mógł złapać jego broń dłonią zmieniając ją tym samym w bezużyteczny kawał złomu..
Offline
Jak najszybciej puściłem no-dachi pozwalając mu spokojnie upaść i załapałem się za katanę w pochwie przy pasie, strając się ciąć twarz przeciwnika już przy wyciąganiu miecza. Po czym staram się odskoczyć do tyły i wykonać pchnięcie prostopadle na przeciwnika. Celując w prawy policzek.
Offline
Gracz
Sytuacja już była poważna. Lewą ręką wyciągnąłem miecz a prawą pistolet. Ives wciąż zasłaniał mi widok na nieumarłego, przez co nie mogłem wystrzelić ze spluwy. Zamieniłem miejscami oręż (miecz do prawej a pistolet do lewej), po czym przybliżałem się dość szybko do nieumarłego, starając się trzymać miecz w gardzie.
Offline
Gracz
Gdy no-dachi jednorękiego upadlo na ziemie wykonałem cios katana tak aby ostrze zatopilo sie gleboko w barku przeciwnika. Następnie wykonałem kopniaka w brzuch rannego tak aby z impetem wlecial na swojego przyjaciela..
Offline